top of page

Rok w Krainie Czarów


Jak wiecie uwielbiam książki. Mamy ich w domu już tak strasznie dużo, że spokojnie mogłabym zakładać prywatną bibliotekę. Na szczęście mój mąż nie ma nic przeciwko temu, bo czyta niewiele mniej ode mnie. No i nie ukrywam, że od małego do czytania przyzwyczajamy nasze dziewczyny. Ala szybko połknęła bakcyla. Natalka natomiast początkowo trochę się buntowała. Nie naciskałam, ale z przyjemnością podsuwałam jej coraz to inne książeczki w nadziei, że w końcu któreś przypadną jej do gustu. I... udało się! Teraz moja najmłodsza pociecha z przyjemnością siedzi z nosem w książkach. A najbardziej na świecie polubiła te z ogromnymi obrazkami pełnymi szczegółów. Mamy ich już całkiem sporo. Jakieś atlasy, szukanie szczegółów, labirynty i serię Rok w... wydawnictwa

którą Natalka pokochała całym sercem. Tak naprawdę to sama nie wiem, dlaczego do tej pory nie pisałam Wam nic na temat tych lektur. Według mnie są genialne! Na ten pomysł wpadłam dosłownie kilka dni temu, gdy w małe rączki mojego smyka trafiła piąta już część z tego cyklu. Tym rzazem jest to Rok w Krainie Czarów. Najbardziej niesamowita, zwariowana i pozytywnie zakręcona książka z nich wszystkich. Jestem pewna, że Wam także się spodoba.

Ale może po kolei.

W skład serii Rok w... na dzień dzisiejszy wchodzą:

Wszystkie części z tej serii to nic innego jak 12 rozkładówek przedstawiających dokładnie to samo miejsce i te same postacie, ale w różnych miesiącach w roku. Jedna ilustracja to jeden miesiąc. To coś jak nasz projekt 12 miesięcy razem z tą różnica, że my lubimy urozmaicać sobie plener. A tutaj wszystko dzieje się dokładnie w tym samym miejscu. I tak przeglądając książkę widzimy jak wyglądała dana kraina w styczniu, lutym, marcu, kwietniu... itd. itp. Dostrzegamy, jak zmienia się sceneria wraz ze zmiana pór roku. I jak nasi bohaterowie spędzają czas podczas całego roku. Bardzo mi się to podoba, tym bardziej, że każda z tych rozkładówek jest wręcz przepełniona wszelkimi drobnymi szczegółami. Na tych obrazkach strasznie dużo się dzieje. Więc myślę, że nie sposób się z tymi książkami nudzić. Bo za każdym razem gdy je otwieramy dostrzegamy coś nowego. Coś co poprzednio nie rzuciło nam się w oczy. Podoba mi się także to, że lektury te są duże, a obrazki te zapełniają dokładnie dwie strony. Fajne jest również to, że są to książki czterostronicowe, więc nawet bardzo małe dzieci mogą je sobie oglądać bez pomocy dorosłych. A na koniec dodam jeszcze, że każdą z tych lektur zilustrował zupełnie kto inny. Więc sięgając po całą serię czeka nas całkiem sporo niespodzianek.

Nie będę Wam dziś prezentować całej tej serii. Skupię się raczej na naszym najnowszym nabytku czyli Krainie Czarów. Natalce bardzo się ta książka spodobała. W końcu jest tam koniorożec, oraz takie postacie jak trąbkopotam, mniamopotam, dobroduszek czy smoczydło. Znacie ich może? Bo ja pierwsze słyszę. Ale powiem wam, że Natalka ich uwielbia. Zatem zamiast przedłużać ten temat w nieskończoność napiszę tylko jedno - POLECAM!


Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page