top of page

Miękkie pierniczki ✪


Przyznam się Wam do czegoś - okropny ze mnie leniuch.

Nie jest to żadne odkrycie, bo jestem taka od zawsze, wątpię, żeby to się kiedyś zmieniło. Zawsze robię raczej tylko to co niezbędne, zazwyczaj wszystko odkładam na ostatni moment. Nie lubię tego w sobie, ale cały czas nie potrafię tego zmienić. Żadne postanowienie noworoczne mi w tym nie pomagają...

Skąd ten dziwny wywód na początku? A stąd, że święta Bożego Narodzenia zbliżają się ogromnymi krokami, a ja jak zwykle miałam wielkie plany, z których prawie nic nie wyszło. Obiecałam sobie, że w tym roku zrobię jakieś fajne ozdoby świąteczne (stanęło na gwiazdce), miałam też w planach zrobienia prawdziwego, staropolskiego piernika, w końcu stanęło tylko na pierniczkach...

Ale na szczęście pierniczki wyszły pyszne więc z chęcią się nimi z wami podzielę ;)

Od razu napiszę, że przepis nie jest mój, bo niestety tak naprawdę raczej marna ze mnie kucharka ;)

Podpatrzyłam go na stronie Czekoladą utkane i od razu się zakochałam (to pewnie przez te piękne zdjęcia) ;) Odrobinkę go zmodyfikowałam ponieważ dodałam kakao, aby ciastka były ciemniejsze i brązowy cukier zastąpiłam białym ponieważ tylko taki miałam. Reszta wykonana według przepisu - wyszły pyszne i ładne ;)

Składniki:

- 140 g miodu

- 200 g masła (kostka)

- 200 g cukru

- 3 łyżeczki przyprawy do pierników (mi wyszła cała paczuszka)

- 3 łyżeczki kakao

- 1 łyżeczka sody oczyszczonej

- 500 g mąki pszennej (około 3 szklanek)

- szczypta soli

- 1 jajko

Przygotowanie:

Do garnuszka wkładamy masło, miód, cukier, przyprawę do pierników oraz kakao. Zagotowujemy to na małym ogniu. Oczywiście nie zapominamy o mieszaniu od czasu do czasu. Wyłączamy gaz czy też prąd. Do garnka dodajemy łyżeczkę sody. Nie przestraszcie się, że wszystko zacznie Wam rosnąć i się pienić - tak jest prawidłowo ;) Odstawiamy do przestygnięcia.

W tym czasie przesiewamy dobie mąkę ze szczyptą soli. Po wystygnięciu masy dodajemy zawartość do miski z mąką, dorzucamy jajko i mieszamy, albo raczej zagniatamy, inaczej się nie da ;) Ciasto będzie dosyć mocno klejące, ale kiedy będzie już dobrze zagniecione, zawijamy je w folię i wkładamy na godzinkę do lodówki. po wyjęciu będzie twardsze i o wiele mniej klejące. Rwiemy na kilka kawałków, rozwałkowujemy, wykrawamy kształty foremkami i pieczemy.

Pieczemy w 160 stopniach (bez termoobiegu) przez 8-10 minut.

Wszystko zależy od grubości na jaką rozwałkujecie swoje ciastka. Mi wyszły różne i grubsze i cieńsze więc raz trzymałam je w piekarniku 10 minut, kolejnym razem 8.

Zaraz po upieczeniu ciastka są mięciutkie więc nie ruszamy ich bo się rozwalą. Dajcie im poleżeć na blaszce 3 minutki i ładnie delikatnie stwardnieją.

Mi wyszło około 150 ciasteczek, ale to oczywiście zależy od ich wielkości o grubości.

Zdążyłam ozdobić tylko cześć z nich ponieważ już zaczęły mi znikać (ciekawe czyja to sprawka) ;)

Są naprawdę łatwe i pyszne!

Smacznego!

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page