Mam bzika na punkcie ozdób świątecznych. Zawsze gdy tylko zbliża się adwent ja od razu mam głowę pełną pomysłów. I tak naprawdę ogranicza mnie w tym całym twórczym szale jedynie czas. Bo gdyby nie to, że doba jest ostatnio stale za krótka - z pewnością byłoby ich jeszcze więcej :)
Dziś zatem pokażę Wam choineczkę, którą zrobiłam dla odmiany sama.
Żeby ją wykonać musimy mieć:
- styropianowy stożek,
- zielony kordonek
- wodę i cukier
- odrobinę oliwy,
- kolorowe koraliki
- dobry klej (najlepiej ten na ciepło)
Na początek posmarowałam stożek oliwą. Następnie z wody i cukru robimy lukier. Teraz moczymy kordonek w lukrze i owijamy nasz stożek. Jeśli chcecie, by Wasza praca byłą czyściutka i piękna najlepiej jeśli lukier będzie gęstości syropu, a następnie maczając kordonek w nim trzeba starać się, by nie było go zbyt wiele na sznureczku. Ja tym razem zaszalałam. Bardzo chciałam uzyskać efekt lekko ośnieżonej choineczki dlatego też mój lukier był gęściejszy i nakładałam go całkiem sporo. Po wyschnięciu lukier skruszał i moja choinka jest zielona z białym nalotem. Tak przygotowany stożek zostawiamy do wyschnięcia około dwóch dni. Kordonek w tym czasie wyschnie i stwardnieje. Żeby nam nasza praca spokojnie wyschła wystarczy wbić w czubek stożka rozgięty spinacz do papieru i powiesić w bezpiecznym miejscu. Gdy choineczka wyschnie ostrożnie usuwamy styropian ze środka. Teraz zabieramy się za zdobienie. Bierzemy koraliki i przyklejamy je do kordonka. I choinka gotowa!
Żeby efekt był jeszcze ciekawszy postawiłam moją choineczkę na drewnianym plastrze, a do środka wsunęłam krótki sznur białych diod LED na baterię. Zobaczcie jak fajnie wyszło :)
(niestety zdjęć z tego jak choinka powstawała mam niewiele. Nie miał mi kto robić zdjęć ;)