Do znudzenia już pisałam Wam jak bardzo lubię fotografię. Ale to nie jedyne zajęcie, które zajmuje mój wolny czas. Sporo także czytam, bloguję i jeśli tylko mam do tego okazję - podróżuję po Polsce. Tak naprawdę jeśli o mnie chodzi, to to ostatnie zajęcie ściśle wiąże się z pozostałymi. Zawsze bowiem podczas każdej wyprawy robię całą masę zdjęć, dużo czytam na temat miejsca, do którego wyruszamy, a potem zazwyczaj pisze co nieco na temat tej wyprawy na moim foto blogu. Nie są to może szczegółowe relacje, ale zawsze coś tam jest. Tak to już ze mną jest ;)
Ale nie będę dziś opowiadać Wam o żadnej wyprawie, nie polecę Wam żadnego ciekawego miejsca ani też nie mam zamiaru reklamować swojego prywatnego bloga ;) Za to pokażę Wam coś, na co natknęliśmy się jakiś czas temu podczas jednej z wycieczek i co szalenie spodobało się nam wszystkim :)
Czy wy także macie dylemat jaką pamiątkę kupić z kolejnej wyprawy? U nas zawsze jest z tym problem. Alicja uwielbia mieć coś z miejsca, które odwiedziła. I za każdym razem ma ogromny problem co to będzie. W końcu ile można mieć magnesów, figurek, pudełeczek czy kubeczków. Biorąc pod uwagę fakt, jak często się gdzieś wypuszczamy takie kupowanie sprawiłoby, że nasze mieszkanie zamieniłoby się w sklep z pamiątkami. Staramy się więc kupować coś co jest przydatne lub malutkie. Nie chcemy jednak magnesów na lodówkę, bo jakoś wolę jak nic na niej nie ma. Kupowanie pocztówek także nic nie daje, bo te które trafiają w moje ręce zawsze w końcu wysyłamy do przyjaciół i rodziny. I tak pewnego dnia Alicja wpadła na pomysł, że będzie kupować breloki! Są nie duże, nie zajmują zbyt wiele miejsca i... zazwyczaj są wszędzie dostępne. I tak nasz "pamiątkowy problem" miał się w mig rozwiązać. Ale przyznam Wam się szczerze, że wcale tak się nie stało.
Pewnego razu wybraliśmy się całą rodzinką do Zamku Książąt Mazowieckich w Czersku. Byliśmy tam już wiele, wiele razy, ale i tak bardzo lubimy tam wracać. Tym razem było super, bo było otwarcie sezonu, a co za tym idzie - kilka ciekawych atrakcji i bardzo mało turystów. Można było zatem choć odrobinkę zaznać tego średniowiecznego klimatu w murach zamku i bez kłopotu odwiedzić obie wierze dostępne dla zwiedzających. Takie zwiedzanie lubię. Niby całkiem dużo się dzieje, a jednocześnie po całym dniu nie jesteśmy tak bardzo zmęczeni. Tak było i teraz. Miło wspominam ten dzień. Gorzej było w momencie, gdy mieliśmy już wracać do domu. Alicja stwierdziła wtedy, że koniecznie musi kupić brelok. No tak, tylko, że nigdzie żadnego nie było! Obeszliśmy stragany, pobliskie sklepiki i nic. Po pewnym czasie dopiero przypomnieliśmy sobie, że takie rzeczy mogą być w kasie biletowej. Niestety i tym razem nic z tego nie wyszło. Breloków nie było. Postanowiliśmy zatem w zamian kupić coś innego. Niewielki drewniany krążek z wypalonym wizerunkiem czerskiego zamku. Nawet nie przypuszczaliśmy, że ta decyzja zapoczątkuje nasza nową tradycję! Bo jak się potem okazało ten znaczek nie jest taki zwyczajny. To Znaczek Turystyczny dla kolekcjonerów.
Takich krążków można w Polsce kupić kilkaset! Zresztą, jak się potem dowiedzieliśmy - są one także znane za granicą! To prawdziwa gratka dla każdego turysty, wierzcie mi. My w mgnieniu oka połknęliśmy bakcyla i teraz nasze turystyczne wyprawy planujemy często w oparciu o to, czy można w tych miejscach zdobyć kolejny krążek :)
Zdecydowanie więcej dowiecie się na ich temat na stronie
Jest tam dokładnie opisana idea tego całego zbieractwa, dowiecie się gdzie takie znaczki można zdobyć lub co zrobić, gdy w danym miejscu powinien on być, ale niestety go nie było. Jest tam także lista wszystkich znaczków, mapa znaczków turystycznych oraz wiele wiele więcej informacji, które z pewnością Wam się przydadzą, jeśli postanowicie dołączyć do takich znaczkowych maniaków jak my. Powiem Wam szczerze, że nam ten pomysł bardzo się spodobał i cieszymy się ogromnie, że liczba znaczków w Polsce stale rośnie. Alicja marzy o tym, by zdobyć choć jeden znaczek kolekcjonera, ale to niestety nie łatwa sprawa. Mimo wszystko pracujemy nad tym, staramy się i wierzymy, że kiedyś na pewno się uda. Teraz jednak cieszymy się, gdy lista tych naszych krążków stale rośnie. A my dzięki nim "zaliczamy" kolejne wspaniałe miejsce w naszym pięknym kraju.
A gdy już się od nas zarazicie i stwierdzicie, że to nasze kolekcjonowanie znaczków to fajna sprawa - polecam ściągnąć sobie na telefon (z androidem) aplikację, która pomoże Wam kolekcjonowanie. Zajmuje ona niewiele miejsca i jest niezwykle prosta w użyciu. Możemy w niej zaznaczać sobie miejsca, które już odwiedziliście i zdobyliście upragniony znaczek. Możecie także dowiedzieć się, gdzie w Waszej najbliższej okolicy są kolejne krążki do kupienia. Aplikacja informuje nas, w którym miejscu znaczki są do kupienia, czy są akurat dostępne w sprzedaży, czy też trzeba się o nie postarać w innych sposób. Oj, powiem Wam, że dla nas jest wręcz niezbędna! Bardzo się przydaje podczas wycieczek :)
Fajne jest również to, że każdy taki znaczek posiada jeszcze niewielką naklejkę, którą możemy wklejać w prawdziwy paszport podróżnika. Możemy go nabyć korespondencyjnie w centrali Znaczków Turystycznych wraz z niedostępnymi akurat znaczkami i innymi gadżetami typu naszywka na ubranie/plecak, mapę znaczków turystycznych itp. Nasza Ala nie ma oryginalnego paszportu, bo swój pamiętnik podróżnika zaczęła prowadzić zanim dowiedzieliśmy się o tamtym, ale to w sumie nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że w takim specjalnie przygotowanym miejscu możemy gromadzić pamiątki z naszych wypraw. Pieczątki, fajne bilety czy chociażby naklejki ze Znaczków Turystycznych. Alicja nigdy się z nim nie rozstaje :)
W każdym z nas tkwi kolekcjoner. A Znaczki Turystyczne nie tylko są fajną pamiątką, ale także dzięki nim mamy okazję spędzić wspólnie bardzo ciekawie czas. Poza tym szukając tych drewnianych krążków na pewno nie raz znajdziecie wspaniałe, piękne miejsce, o którym jak dotąd nie mieliście pojęcia, a które z pewnością warto było zobaczyć. Nam zdarzyło się to już nie raz.
Gorąco polecamy :)