top of page

Grzybobranie


Macie jakieś sprawdzone sposoby na nudę? U nas jest kilka takich zajęć, na które moje dziewczyny mają zawsze ochotę. Po pierwsze, w każdej wolnej chwili rysujemy i malujemy. Po drugie, Ala i Natalka stale układają puzzle i budują z klocków. A gdy tylko jesteśmy w komplecie - chwytamy po gry planszowe. Nie raz organizowaliśmy sobie wspólne wieczorne maratony gier. To naprawdę rewelacyjna zabawa. Nic zatem dziwnego, że wciąż nam takich zabawek mało. Z przyjemnością zatem przygarniamy kolejne.

Ostatnim takim nabytkiem w naszym domu jest gra Grzybobranie. Ale nie w wersji tradycyjnej. My podczas zabawy spacerujemy po... zaczarowanym lesie!

Poza wieloma bardziej skomplikowanymi grami planszowymi mamy w domu także te ciut prostsze, w które bez kłopotu grać z nami może Natalka. Moja młodsza córka umie już liczyć, zatem poruszanie się po planszy to dla niej nic trudnego. Oczka na kostce też już często kojarzy, a jeśli nie jest pewna, zawsze możemy jej podpowiedzieć. A gdy zasady gry są proste, Natalka świetnie sobie radzi. Stąd pomysł na Grzybobranie. Planszówkę, która od wielu wielu lat jest hitem w wielu domach. Od zawsze miałam na nią ochotę, ale jakoś tak zawsze się z nią mijałam. Stale było coś innego, ciekawszego, co zwróciło moją uwagę i Grzybobranie musiało poczekać. Tym jednak razem nie mogłam się powstrzymać. I w naszym domu pojawiała się i ta zabawka.

Jednak nasza wersja jest nieco inna. To nie tylko plansza i grzybki. Gdy my ruszamy do lasu w poszukiwaniu grzybków musimy liczyć się z tym, że wszystko może się zdarzyć. Czasem trzeba będzie się cofnąć, innym razem przeskoczyć dwa pola dalej. Niekiedy jakiś grzybek ot tak wpadnie do naszego koszyka, ale może też być tak, że jakiś trzeba będzie odstawić na planszę. A lubicie, gdy na kostce pojawia się sześć oczek? W tej grze nie będziecie chcieli ich widzieć, bo taka liczba oznacza odwiedziny u Baby Jagi! Może też się tak zdarzyć, że będziemy zmuszeni zamienić się naszym koszyczkiem z innym graczem. Jeśli lepiej mu idzie i znalazł więcej grzybków to robimy to z przyjemnością, ale... może tak być, że to my jesteśmy liderem w grze, i musimy oddać nasz łup komuś innemu! Tak więc w naszym lesie wszystko może się zdarzyć. Takie grzybobranie jest zatem znacznie bardziej emocjonujące i weselsze. Uwielbiamy w nią grać. Wszyscy, bez wyjątku!

Fajne jest także to, że nasz zaczarowany las za każdym razem może wglądać zupełnie inaczej! Bo to my decydujemy, gdzie pojawi się jakie zwierzątku, które nakazuje nam dodatkowe przesunięcia na planszy lub zbieranie lub inne ruchy, które wymieniłam Wam przed chwilką. W planszy, którą rozkładamy, gdy chcemy zagrać poza maleńkimi otworkami do umieszczania grzybków są również duże, okrągłe dziurki, w które wsuwamy krążki z wizerunkiem zwierzaków. To my decydujemy, które gdzie będzie. My umieszczamy je jak chcemy. A ponieważ krążków jest więcej niż otworków możemy spokojnie modyfikować każą rozgrywkę według własnego uznania. My pozwalamy dziewczynom decydować gdzie co będzie. Alicja czasem kombinuje jak będzie najlepiej. Innym razem losuje i zdajemy się w 100% na łut szczęścia. No cóż, wszystko może się zdarzyć!

Nasze Grzybobranie jest ekstra! To jedna z tych gier, którą rzadko odkładamy na miejsce, bo stale chcemy w nią grać. Jest ślicznie wydana, porządnie wykonana i niezwykle emocjonująca. Nasze dziewczyny są w niej zakochane po uszy i trzeba przyznać, że wcale nas to nie dziwi. My też z przyjemnością po nią sięgamy. No cóż. Nie będę zatem przedłużać tych moich ochów i achów. Zobaczcie jaka jest super :)

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page